AKCJA "BURZA"

Wspomnienia Pana Stefana Szewca (pseudonim „Jakub”) urodził się 12 grudnia 1924 roku w Pruchniku, zmarł 19 lipca 1998 roku w Jarosławiu.

Pruchnik w latach 1935-44 był jedną z większych gmin powiatu Jarosław w województwie lwowskim. We wszystkich okolicznych wsiach działały dobrze zorganizowane i silne liczebnie organizacje Stronnictwa Ludowego. Już w grudniu 1939 roku w gminie powstały zalążki organizacji konspiracyjnych przekształconych w pierwszych miesiącach 1940 roku w Związek Walki Zbrojnej, organizacje konspiracyjne ruchu ludowego, a następnie Armię Krajową i Bataliony Chłopskie. W marcu 1942 roku wyruszyła z Pruchnika zbrojna wyprawa po broń zmagazynowaną przez Niemców w Nienadowej. Po udanej akcji część zdobytej broni zmagazynowano. Ukryta została w podziemiach tartaku w Pruchniku.



Przez 8 miesięcy 1944 roku działała w Pruchniku pod kryptonimem „Eureka” stacja sygnalizacyjna dla samolotów alianckich startujących z bazy Brindisi we Włoszech. Dokonywały one zrzutów broni i skoczków cichociemnych m.in. niosących pomoc powstańczej Warszawie. Za tę działalność, za patriotyczną i zaangażowaną postawę działaczy ruchu oporu i współpracujących z nimi mieszkańców gminy, Niemcy aresztowali i osadzili w obozach koncentracyjnych kilkadziesiąt osób.

Działające na terenie gminy organizacje AK i BCH, wykonując rozkaz komendanta obwodu Armii Krajowej w Jarosławiu kpt. Wojciecha Szczepańskiego (pseudonim :Julian”), przeprowadziły w dniach 24-27 lipca 1944 roku działania zbrojne w ramach akcji „Burza”. Działania te miały miejsce w rejonie Pruchnika, Czelatyc i Rączyny. Główne uderzenie przeprowadzone zostało w dniu 25 lipca 1944 roku na Pruchnik, gdzie znajdowała się siedziba władz gminnych.

W nocy 24/25 lipca, na rozkaz dowódcy oddziału kpt. Jóżefa Lupy (pseudonim „Grom”), zebrano w lesie pruchnickim koło gajówki Korzenie około 90-osobowy uzbrojony oddział partyzancki, wyposażony w karabiny, pistolety, granaty (także własnej produkcji) oraz 2 pistolety maszynowe. Broń i amunicja z konspiracyjnych magazynów nie zawsze była sprawna.

Dowództwo oddziału stanowili: kpt. Józef Lupa, jego zastępca por. Tadeusz Pleśniak (ps. „Żbik”), ppor. Wincenty Krasicki (ps. „Rogala”) i sierż. Szczubliński (ps. „Grad”). Dowództwo ulokowało się w stojącym pod lasem domu Kazimierza Folty. Pan Stefan Szewc (ps. „Jakub”), relacjonując przebieg akcji „Burza” wspominał: 

„Pamiętam hasło i odzew ustalone na tę noc. Były to słowa ”BAGNET-BABA”. Na rozkaz dowódcy przeciągnęliśmy telefoniczną linię kablową z naszego miejsca postoju do przebiegającej przez las stałej linii. W ten sposób, przez zainstalowanie w domu p. Kazimierza Folty polowego aparatu telefonicznego uzyskaliśmy połączenie z pocztą w Pruchniku i Bystrowicach oraz z leśniczówką w Woli Węgierskiej, gdzie stacjonowali konspiracyjni żołnierze, przekazujący meldunki o ważniejszych wydarzeniach oraz o ruchach wojsk niemieckich na tym terenie.

W dniu 25lipca, około godziny 5 nad ranem, gdy pełniłem służbę przy telefonie, zadzwonił leśniczy Kocjan z Woli Węgierskiej meldując, że przed chwilą niedaleko leśniczówki miało miejsce starcie pomiędzy samochodami pancernymi: niemieckim i radzieckim. Jeden z dwóch samochodów niemieckich został trafiony pociskiem z działka ppanc. Jego załoga uciekła, a drugi samochód niemiecki wycofał się bez podjęcia walki. Pan Kocjan zgłosił jednocześnie, że we wschodniej części wsi są już czołówki wojsk radzieckich.

Zbudziłem śpiącego kpt. Lupę, który po rozmowie z leśniczym połączył się z naszymi ludźmi na poczcie w Pruchniku i Bystrowicach, rozpytując ich o sytuację w tamtych rejonach. Następnie kapitan, po naradzie ze sztabem zgrupowania i dowódcami plutonów, zarządzili zbiórkę całego oddziału. Wydał rozkaz marszu na Pruchnik dla zaatakowania znajdującego się tam na postoju zmotoryzowanego oddziału wojska niemieckiego i opanowania miasta.

Po cichym i skrytym podejściu do Pruchnika, oddział zaatakował Niemców, którzy przygotowywali się do odjazdu. Zaskoczeni, wycofywali się w popłochu, ostrzeliwując się oraz zabierając na samochody swoich zabitych i rannych. Według naszego rozeznania zabitych zostało 9 Niemców, z czego 3 pozostało na placu boju. Spalono 2 samochody wojskowe a 7 zdobytych wozów ściągnięto na plac folwarku. Pruchnik pozostawał w naszych rękach przez 2-3 godziny. Potem oddział został zaatakowany przez kolumny wojsk niemieckich, wycofujących się od strony Jarosławia i Przemyśla. Wobec przeważających sił wroga, uzbrojonego w działka, broń maszynową i samochody pancerne, partyzanci po krótkiej i nierównej walce wycofali się w kierunku pruchnickiego lasu.

Wycofujących się ostrzeliwali Niemcy z broni maszynowej ustawionej na wzgórzach oraz z nisko latających samolotów. W walce zabitych zostało 6 partyzantów: Franciszek Zając, Franciszek Zygmunt z Pruchnika, Józef Fudali z Wólki Rzeplińskiej oraz Tadeusz Zając z Rozborza Długiego, który został schwytany i zastrzelony przez Niemców, gdy jako łącznik przenosił meldunek do dowódcy akcji.

Ciężko ranny w głowę został Tadeusz Wańkowicz z Pruchnika, a lżej ranni: Jan Złomko z Pruchnika i Jan Czarniecki z Węgierki. Podczas pacyfikacji w Pruchniku Niemcy zabili Józefa Markiewicza, Franciszka Niemczaka i Stanisława Drapałę oraz Kazimierza Bronowskiego z Jarosławia, który w tym czasie przechodził przez Pruchnik, zdążając do rodzinnej Jodłówki.

Ponadto Niemcy spalili budynek dworski i zabrali zgromadzone na placu folwarcznym samochody. Większej masakry uniknęli mieszkańcy Pruchnika prawdopodobnie dzięki temu, że znajdujący się w odwrocie Niemcy nie mieli na to czasu. Ostrzeliwujące nas nisko lecące samoloty niemieckie zostały zaatakowane przez myśliwce radzieckie. W wyniku walki powietrznej, myśliwce radzieckie strąciły bez własnych strat 9 samolotów wroga (niektórzy twierdzą, że było ich 11).

Tak zdecydowane zwycięstwo było możliwe dzięki temu, że piloci niemieccy latali bardzo nisko, świadomi, że atakują partyzantów nie posiadających broni przeciwlotniczej i to ich zgubiło. Uratowało się tylko dwóch ciężko rannych lotników, których samolot upadł na drzewa koło szkoły w Pruchniku Górnym. Pozostali spalili się wraz z samolotami tuż po zderzeniu z ziemią.

Jak już wspominałem, działania zbrojne prowadzone były także w rejonie Czelatyc i Tuligłów przy drodze z Przemyśla do Pruchnika. Żołnierze miejscowej organizacji AK i BCH urządzali zasadzki na mniejsze grupki wycofujących się Niemców.

Większa akcja zbrojna przeciwko wycofującym się wojskom okupanta przeprowadzona została w rejonie Rączyny i Wólki Rzeplińskiej.

 

„Ziemia Pruchnicka” Nr 3/2000